Olsztyn i Ziemia Warmińska mają wybitne szczęście do rodzenia bardzo dobrych folk-metalowych zespołów. Wystarczy zapoznać się z twórczością grup Stworz, Fall czy Alne, aby zrozumieć o czym piszę. Najnowszym projektem powstałym w warmińskim mikrouniwersum klimatycznego metalowego grania inspirowanego naturą jest zespół Kres. Co tym razem ukuli do spółki Wojsław i dwaj członkowie rozwiązanego we wrześniu ubiegłego roku Fall?

Kres - Na Krawędziach NocyDoświadczenie wyniesione z dotychczasowego wspólnego grania mocno zaprocentowało muzykom Kresu, albowiem wspomniane trio stworzyło rzecz naprawdę piękna i wielką. „Na krawędziach nocy” to płyta pełna melancholii, potęgi brzmienia gitar i ujmujących melodii, które doskonale wpasowują się w gusta każdego, kto lubi takie klimatyczne blackmetalowe granie. To dzieło bardzo stonowane, dojrzałe i pozbawione typowej dla black metalu surowości brzmienia oraz wokalu.

Tematyka siedmiu składających się na album kawałków to bezpośrednia afirmacja potęgi natury i przejaw uwielbienia dla jej siły z jednoczesnym podkreśleniem należnego jej szacunku. Słowa w twórczości Kresu pod żadnym pozorem nie stanowią jednak pośpiesznie skleconych zapisków Wojsława. Znacznie bardziej pasuje do nich określenie poezji afirmującej naturę. Poezji nieprzekombinowanej, pozbawionej zgubnie zawoalowanych metafor, spisanej za to ze smakiem i doskonale odzwierciedlającej to, co gra w duszy autora. A do tego idealnie pasującej do stylistyki muzycznej zespołu i świetnego wokalu Wojsława. Szczególnie dobrze wypadły partie zaśpiewane mocnym, czystym i melodyjnym wokalem. Jest ich na albumie bardzo dużo i robią one świetną robotę, nadając twórczości Kresu wybitnie unikalną cechę.

Tytułowy utwór to klejnot w koronie całego albumu. Podzielony na kilka płynnie połączonych ze sobą sekcji, wypełniony jest stonowaną melodyką oraz zagrany i zaśpiewany z ogromnym osobistym zaangażowaniem. To najlepszy kawałek w swoim gatunku, jaki słyszałem w tym roku.

Reszta kompozycji – jak „Pogodzony” czy „Przyrzeczenie by ubiec zmierzch” – również nie odbiega klimatem i jakością od utworu tytułowego. Muzyka Kresu stanowi optymalną wypadkową tego, co muzycy grali ongiś bądź grają nadal w swoich macierzystych formacjach muzycznych. Dla mnie personalnie „Na krawędziach nocy” to najlepsze, co cała trójka posiada w swoim muzycznym dorobku. Sam zaś album jest murowanym kandydatem do zostania płytą roku w kategorii folk/pagan/metal.

Ocena: 9/10 (i czapki z głów!)

PS. Płytę po 6 czerwca będzie można znowu nabyć w Werewolf Productions

Komentarze