Nie będę szedł w zaparte i udawał, że jest inaczej niż świadczą o tym fakty. Jestem statsiarzem. Statsiarzem nie jeśli chodzi o ilość zdobytych „calaków”, platyn czy acziwków, ale statsiarzem jeśli chodzi o liczbę posiadanych gier w kolekcji. Jej obecny stan to świeżo przekroczony pułap 400 tytułów. I wiecie co? Już któryś raz uderzyło mnie, że ilość absolutnie nie przechodzi w jakość. Nie będę też udawał, że ojcu dwójki małych dzieci nie brakuje czasu, by móc bez przeszkód ogrywać wszystkie tytuły, jakie co pewien czas lądują na jego cyfrowej półce…