zab_baz_02Od przynajmniej dwóch lat powtarzam i udowadniałem znajomym, że skandynawskie kino kryminalne jest kopalnią ciekawych historii i stanowi świetną odskocznię od hollywoodzkiej, kręconej w setki filmów rocznie popeliny. Nie znajdziemy tu co prawda porywających efektów specjalnych, słonecznych plaż i narożnych ładłodajni  z burgasami, znanych z wielkich amerykańskich miast. Zamiast tego jednakże niemalże na pewno otrzymamy wciągający scenariusz, ciekawe postaci i dużą dozę nieźle budowanego napięcia. Zabójcy bażantów Mikkela Nørgaarda to świetny dowód na prawdziwość moich słów.

zab_baz_01W 1994 w bardzo brutalny sposób zamordowana zostaje dwójka dzieci. Odpowiedzialność za zbrodnię bierze na siebie jeden z uczniów poważanej szkoły z internatem dla dzieci przedstawicieli duńskiego establishmentu. Po 20 latach od tego wydarzenia – za sprawą dramatycznej śmierci ojca wspomnianej dwójki i byłego policjanta – ponownego zbadania sprawy podejmuje się duet detektywów ze specjalnego wydziału kopenhaskiej policji, który specjalizuje się w zamykaniu nierozwiązanych przed laty śledztw. Trop prowadzi dwójkę detektywów do aroganckiego i pozbawionego skrupułów milionera (Pilou Asbæk, znany z serialu Borgen) i zmowy milczenia, jaką ten zawiązał z przyjaciółmi z młodzieńczych lat.

zab_baz_03Przez cały czas trwania filmu, i w miarę otwierania się kolejnych wątków i znajdowania tropów, towarzyszy nam silne uczucie wzrastającego napięcia. Jest ono naprawdę sprawnie budowane i to nawet pomimo tego, że niektóre wątki scenariusz traktuje stanowczo po macoszemu (nie wyciska z nich maksimum). Dzięki temu wyraźnie odczuwalnemu napięciu właśnie Zabójcy bażantów to film, któremu znacznie bliżej jest do thrillera niż kanonicznego kryminału. Nie jest to jednakże w żadnym wypadku wada. Wręcz przeciwnie – thriller kryminalny to interesujący gatunek, który mocno oddziałuje na widza i pozwala bardziej przeżyć wydarzenia dziejące się na ekranie. Jeśli podobali Ci się Łowcy głów albo szwedzka wersja Trylogii Millenium, zdecydowanie polecam Ci obejrzeć Zabójców bażantów.

PS. Mimo poruszania (choć jedynie w tle) tematów myśliwskich, w filmie nie uświadczymy żadnego bażanta. Tłumaczenie tytułu filmu po prostu pozostawiono w zgodzie z istniejącym już tłumaczeniem tytułu książki Jussiego Adler-Olsena. Jej recenzję możecie przeczytać tutaj.

Ocena: 7.5/10

Komentarze