Jeszcze nigdy nie przyrządzałem królika. Na żaden ze sposobów (a jest ich wiele). Do przedwczoraj, kiedy to teściowa triumfalnie ogłosiła, że kupiła mi królika i mam go sobie przygotować. Szybka lustracja internetu pokazała, że podstawowa forma podania królika to upieczenie gagatka z jarzynami (marchewką i zielonym groszkiem). Jako że plan na surówkę był już z dawna ustalony, a od miesiąca jestem na diecie, królika skazałem na upieczenie saute w samych tylko w przyprawach. Zero sosów, jarzynek etc. Wyszło całkiem smacznie, a upieczony królik… smakował jak kurczak.