Czas najwyższy, by podsumować muzycznie 2010 rok. I zgadzam się przy tym w całej rozciągłości z Maćkiem, że był od gorszy (pod względem muzycznym) od 2009. Rok temu wybór albumu roku był dla mnie czystą formalnością. Voice of Steel (Nokturnal Mortum) i Triumf (Saltus) idealnie mi podpasowały i był po prostu wybitne, pozostawiając konkurencję daleko w tyle.
Za to w 2010 próżno szukać tak udanych wydawnictw jak dwa przed chwilą wspomniane. Faworyci w większości spisali się całkiem przyzwoicie, ale ich nowe albumy albo nie sprostały wymaganiom, albo po prostu miały braki. Jeden zaś (Enslaved – Axioma Ethica Odini) rozczarował mnie zupełnie. No, to jedziemy…
ALBUMY ROKU
Agalloch – Marrow of the Spirit – Amerykanie trochę zmienili styl (czego się nie spodziewałem), ale nadal czuć w ich muzyce ducha poprzednich dokonań. Agalloch nadal jest oryginalnym i bardzo brzmieniowo i tematycznie nieamerykańskim zespołem. Ekstraklasa światowa od kilku lat potwierdziła swoje zasłużone miejsce w czołówce gatunku.
Abusiveness/Saltus – Nowa era (split) – Od razu to napiszę – ten split trafił do zestawienia prawie wyłącznie za sprawą Saltusa. Abusiveness ciut kpiło sprawę i przygotowało w zasadzie covery i nowe aranżacje swoich starszych kawałków. Saltus tymczasem dał nam 5 nowych, wcześniej nieznanych szerszej publice tracków, z których „Gdy bogowie światem rządzili” i „W imię bogów” to prawdziwe perełki.
Eluveitie – Everything Remains as it Never Was – Eluveitie ma kontrakt z Nuclear Blast, czego zazwyczaj nie zapisuję po stronie plusów. Tak już mam, że kontrakt z wielką wytwórnią każe mi być sceptycznym jeśli chodzi o to kto podejmuje decyzje w temacie zawartości albumu. Sądziłem, że Helweci dostaną prikaz nagrania czegoś, co ucieszy nie tylko uszy ich fanów, i fanów tych klimatów, ale także słuchaczy nie związanych zupełnie tak z metalem jak i folkiem. Efekt końcowy jest jednak bardzo przyzwoity. Chwytliwa płyta z kilkoma wpadającymi w ucho (na długo) kawałkami i naprawdę ciekawymi momentami.
Temnozor – Haunted Dreamscapes – Najbardziej zaskakująca płyta 2010 i odbiegająca od tego, czego się spodziewałem. Jednocześnie najbardziej folkowy i przemyślany długograj Rosjan. Szybsza, trudniejsza w odbiorze i mniej klimatyczna od „Folkstorm of the Azure Nights„, ale nadrabiająca zmianami, które Temnozor wprowadził do swojej muzyki.
Drudkh – A Handful of Stars – Ten sam „problem” co przy Temnozorze – spodziewałem się czegoś innego. Mniej dopieszczonego brzmieniowo i bardziej folkowego. A tu zaskoczenie – Ukraińcy poszli w kierunku rockowych brzmień, nieco industrialu, ale ten nowy Drudkh nadal ma w sobie to coś, czym zjednywał sobie uszy fanów w przeszłości. Ciekawa, nieco inna niż poprzednie, płyta.
ROZCZARKA ROKU
Enslaved – Axioma Ethica Odini – Promocyjny kawałek ‚Axioma’ zapowiadał zmiany w postaci urozmaiceń tempa i melodyjnego wokalu Grutle. Ale gdy pojawil sie album, ręce mi opadły. To, co spokojnie uszłoby zespołowi na sucho (melodyjne wokalizy), gdyby zostało użyte w rozsądnym wymiarze, zostało wpieprzone niemal do każdego kawałka. W efekcie mamy płytę wręcz niesmaczną i przekombinowaną. Koniec końców to, co miało być smaczkiem, przekroczyło pewne granice i położyło płytę. Miał być album wybitny, przełomowy etc., a dostaliśmy naprawdę przeciętne i zbyt przekombinowane wydawnictwo.
Dodaj komentarz