subiektywnie o całym świecie

Autor: Alan Strona 2 z 7

Królik pieczony (niemal saute)

Jeszcze nigdy nie przyrządzałem królika. Na żaden ze sposobów (a jest ich wiele). Do przedwczoraj, kiedy to teściowa triumfalnie ogłosiła, że kupiła mi królika i mam go sobie przygotować. Szybka lustracja internetu pokazała, że podstawowa forma podania królika to upieczenie gagatka z jarzynami (marchewką i zielonym groszkiem). Jako że plan na surówkę był już z dawna ustalony, a od miesiąca jestem na diecie, królika skazałem na upieczenie saute w samych tylko w przyprawach. Zero sosów, jarzynek etc. Wyszło całkiem smacznie, a upieczony królik… smakował jak kurczak.

Łosoś pieczony na warzywnej pierzynce

Przy urlopowej wizycie w Biedrze w oczy wpadł mi filet z łososia norweskiego. Niewiele myśląc, zakupiłem ładnie prezentujący się rybi surowiec. Kilka minut później, dzięki zdobyczy technologicznej o nazwie 3G, miałem już wybrany przepis. Padło łososia pieczonego na warzywnej pierzynce. Przepis i kilka słów własnego komentarza zamieszczam poniżej, życząc wszystkim smacznego.

Borgen potwierdza regułę

BorgenSprawa jest zaiste prosta: amerykańskie seriale – choć niezmiennie popularne i bijące rekordy popularności – są dla mnie niestety coraz częściej płytkie, sztampowe i powtarzalne. Rzadko która z ostatnich produkcji amerykańskich stacji telewizyjnych naprawdę skupiła moją uwagę i sprawiła, że nerwowo wyczekiwałem kolejnego odcinka. Homeland, Breaking BadHouse of Cards czy Game of Thrones to – biorąc pod uwagę ilość produkowanych w USA seriali – jedynie wyjątki potwierdzające regułę. Jeśli jeszcze brać pod uwagę budżety, jakimi dysponują stacje wykładające kasę na te produkcje, jest w ogóle nieciekawie.

Arsaidh - Roots

Muzyczna mini-topka 2013

Arsaidh - RootsWstyd się przyznać, ale tak słabego rozeznania w tym co wartego uwagi wyszło w danym roku, nie miałem już od nie pamiętam kiedy. Stąd podsumowanie roku siłą rzeczy bardzo skromne. Ale za to jakże godne – trzy naprawdę wielkie wydawnictwa!

A ja nadal gram w L.A. Noire

Nie będę szedł w zaparte i udawał, że jest inaczej niż świadczą o tym fakty. Jestem statsiarzem. Statsiarzem nie jeśli chodzi o ilość zdobytych „calaków”, platyn czy acziwków, ale statsiarzem jeśli chodzi o liczbę posiadanych gier w kolekcji. Jej obecny stan to świeżo przekroczony pułap 400 tytułów. I wiecie co? Już któryś raz uderzyło mnie, że ilość absolutnie nie przechodzi w jakość. Nie będę też udawał, że ojcu dwójki małych dzieci nie brakuje czasu, by móc bez przeszkód ogrywać wszystkie tytuły, jakie co pewien czas lądują na jego cyfrowej półce…

Andrzej Sapkowski - Sezon Burz

Sezon Burz czyli rzecz o nie-Wiedźminie

Pierwszy miecz jest stalowy. Stal syderytowa, ruda pochodząca z meteorytu. Kuta w Mahakamie, w krasnoludzkich hamerniach. Długość całkowita czterdzieści i pół cala, sama głownia długa dwadzieścia siedem i ćwierć. Wspaniałe wyważenie, waga głowni precyzyjnie równa wadze rękojeści, waga całej broni z pewnością poniżej czterdziestu uncji. Wykonanie rękojeści i jelca proste, ale eleganckie.

I drugi miecz, podobnej długości i wagi, srebrny. Częściowo, oczywiście. Stalowy trzpień okuty srebrem, także ostrza są stalowe, czyste srebro jest za miękkie, by dobrze je naostrzyć. Na jelcu i całej długości klingi znaki runiczne i glify, uznane przez moich rzeczoznawców za niemożliwe do odczytania, ale niewątpliwie magiczne.

Strona 2 z 7

Oparte na WordPress & Theme by Anders Norén